Pierwszy raz o serii "Kruczych pierścieni" przeczytałam w serwisie Lubimy Czytać, kiedy pierwsza część została przetłumaczona na język polski. Zapanował wówczas na nią niesamowity boom, na Instagramie ciągle widziałam zdjęcia, na których została uwieczniona, ale kompletnie nie byłam zainteresowana fantastyką, dlatego nie poświęciłam jej większej uwagi. Postawiłam sobie przeczytanie jej za cel dopiero pod koniec lipca, w ramach większego obcowania z fantastyką. Gdy na początku sierpnia zobaczyłam, że cała seria jest możliwa do wypożyczenia w bibliotece, postanowiłam, że zarezerwuję ją i tak właśnie trylogia wylądowała w moich rękach. To pierwszy raz, kiedy recenzuję serię, więc proszę o wyrozumiałość. Postarałam się, żeby w tekście znajdowało się jak najmniej informacji mogących zaspoilerować, ewentualne fragmenty mogące zdradzać nieco więcej umieściłam na końcu!
Pierwszy tom serii wprowadza nas w historię Hirki, rudowłosej piętnastolatki, która zamieszkuje Ym, świat podzielony na jedenaście krain. Dziewczyna czuje się wynaturzona, gdyż brakuje jej tego, co posiadają wszyscy inni mieszkańcy - ogona oraz zdolności czerpania Evny, magii płynącej z natury. Przez ten defekt, jest pogardliwie nazywana Dzieckiem Odyna, człekiem. Obawia się Rytuału, przez który przechodzą co roku jej rówieśnicy. Planuje w ogóle się na nim nie pojawić, ale ostatecznie zmienia zdanie pod wpływem obietnicy swojego przyjaciela z dzieciństwa, który przysięga jej pomóc. To właśnie ta decyzja rozpoczyna całą moc przygód, jaka później ją spotyka.
W tym tomie zostają poruszone tematy takie jak śmierć najbliższych, zmiany, dojrzewanie, przyjaźń, nietolerancja społeczeństwa wobec przejawów inności. Przewija się w nim także magia, intryga, tajemnica. Akcja toczy się szybko, dzięki czemu nie można poczuć znużenia, ale między wersami autorka wplata również historię głównej bohaterki, prawa rządzące Ym, informacje na temat ætlingów i różnic kulturowych, jakie panują między poszczególnymi krainami.
Na Lubimy Czytać można przeczytać, że: "Cykl ten ma szansę stać się dla literatury fantasy tym, czym dla kryminału stały się książki Larssona, Nesbo i Läckberg". Po przeczytaniu pierwszego tomu, nie powiedziałabym tego. Choć całkiem mi się on podobał, to zupełnie nie rozumiałam porównania, jakiego tam użyto. "Dziecko Odyna" nie było w mojej opinii nawet tak odkrywcze, jak chociażby saga "Millenium". Po prostu pokazywało fantastykę w innym świetle, mniej europejskim, bardziej zbliżonym klimatem do komiksów z serii "Thorgal". Niemniej jednak, poczułam się na tyle zainteresowana niejasnym, tajemniczym zakończeniem, że sięgnęłam po kolejne części. Tę oceniłabym na 7/10. Brakowało mi rozwinięcia postaci innych, niż główna bohaterka oraz jej przyjaciel, gdyż to właśnie na ich temat można było dowiedzieć się najwięcej.
Drugi tom serii rozpoczyna się od przejścia Hirki przez Krucze Pierścienie. Wskutek tego, dziewczyna trafia do innego świata - bliskiego nam, czytelnikom. Zetknięcie ze współczesnością to dla niej ogromny szok. Czuje się zagubiona i zdezorientowana. Musi nauczyć się języka angielskiego oraz obsługi wielu urządzeń, zapoznać się z wieloma dziełami nowoczesnej technologii. Cierpi, ponieważ jest z dala od rodzinnych stron oraz Evny, ale próbuje zrozumieć rzeczywistość, w jakiej się znalazła. Choć Hirce wydawało się, że wśród człeków poczuje się jak u siebie, szybko zrozumiała, iż nie miała racji.
W tym tomie zostają poruszone tematy takie jak rozłąka, przystosowywanie się do zmian, uczenie się na błędach, podróżowanie, intryga, zdrada, a także odkrywanie prawdy o własnym pochodzeniu. Jako czytelnicy możemy poczuć się skłonieni do refleksji na temat współczesności i wartości ludzi, żyjących w obecnych czasach, nas samych, kierunku w jakim zmierzamy. "Zgnilizna" przez działanie Kruczych Pierścieni może wpisywać się bardziej w klimat science ficition, przynajmniej z perspektywy głównej bohaterki, która wyrwana z nordyckiego, średniowiecznego klimatu zostaje przeniesiona do technologicznie zaawansowanego Yorku w Wielkiej Brytanii. Właściwa akcja książki rozpoczyna się, gdy dziewczyna po pół roku zyskuje dach nad głową, poczucie stabilizacji.
"Zgnilizna" serwuje dwutorowy bieg akcji; jednocześnie śledzimy losy Hirki, która musi rozwikłać zagadkę własnej przynależności, historii, a także jej przyjaciela, który stał się ważną personą w Ym, ale jednocześnie wplątuje się w sytuację, która zagraża jego życiu. Muszę z przykrością przyznać, że ta część była dla mnie najsłabsza, ponieważ [UWAGA, SPOILER użyty dla argumentacji!] dwójka głównych bohaterów zachowywała się bardzo nieadekwatnie do ich wieku. W poprzednim tomie, byli młodsi i nie wyczuwałam tego aż tak mocno. W tym natomiast, miałam ochotę potrząsnąć zarówno jednym, jak i drugim, ale to przede wszystkim Hirka wzbudzała moją irytację. Jestem świadkiem przestępstwa lub padam jego ofiarą. Atakują mnie ludzie, którzy wyrządzili krzywdę moim bliskim. Co powinnam zrobić? Hmmm, może zadzwonić po policję?! Nieee, to byłoby zbyt proste! Za to wystrychnięcie na dudka istoty, która liczy sobie trzy tysiące lat przyszło jej z łatwością, o losie...[KONIEC SPOILERU!]
Z wyżej przytoczonego powodu, przyznałam jej niską notę, bo zaledwie 4/10.
Trzeci tom serii kontynuuje akcję w miejscu, w którym urwała się ona w "Zgniliźnie". Hirka przeżywa kolejną podróż Kruczymi Pierścieniami. Tym razem trafia do Dreysil, krainy stworzeń, które nawiedzały i niepokoiły Ym w pierwszej części. Autorka dokładnie przedstawia podział ich społeczeństwa, zalety oraz wady. Poznajemy więc już trzeci świat oraz jego ludność.
W tym tomie zostają poruszone tematy takie jak walka, stawianie czoła przeciwnościom losu, współpraca, śmierć, spotkanie po rozłące. Akcja była dla mnie bardzo chaotyczna i zagmatwana. Brakowało mi w niej opisu detali, przywiązywania wagi do konkretów. Miałam wrażenie, że autorka wcześniej poruszyła zbyt dużo wątków i ostatecznie wielu z nich nie udało się jej doprowadzić do końca. Jeśli lubicie zakończenia, które nie są oczywiste dla wszystkich bohaterów, którym poświęcono więcej uwagi, to może być to dla was obojętne lub nawet okazać się zaletą. Niestety, dla mnie to stanowiło wadę i niezbyt podobało.
Ta część była dla mnie średnia. Po jej przeczytaniu czułam niedosyt. Niektóre kwestie pozostały zagadkami, choć oczekiwałam, że zostaną rozwiązane, bo uważałam je za dość istotne, skoro przewijały się od początku serii. To mnie trochę rozczarowało, zawiodło pewne oczekiwania, jakie miałam. To w połączeniu z bałaganem, jaki zapanował w fabule sprawiło, że przyznałam "Evnie" ocenę 6/10.
Skoro omówiłam już wszystkie części "Kruczych pierścieni", to pora na małe podsumowanie. Dużą zaletą oraz czynnikiem, który mógł spowodować jej dużą popularność, jest oprawa graficzna. Niewątpliwie okładki tej serii wyróżniają się; są jednocześnie minimalistyczne, ale także przyciągające wzrok, niespotykane. Ich wyjątkowość - połączenie dość szokujących elementów, takich jak chociażby krew czy odcięty ogon z delikatnym, beżowym tłem, są charakterystyczne, zapadają w pamięć. Nawiązują również do treści książek. Dość interesującą częścią szaty graficznej są również mapki załączone wewnątrz okładek. Na końcu drugiego i trzeciego tomu znajduje się glosariusz "Mowy Ślepych". Jest on ciekawym dodatkiem, ale niefunkcjonalnym, bo może zaspoilerować ważny fragment akcji. Zakończenie nie było dla mnie żadnym zaskoczeniem. Spodziewałam się go od samego początku. Całość serii oceniam dlatego na 5/10. Jeśli jesteście początkującymi czytelnikami fantasy, lubicie młodzieżowe powieści z wątkiem fantastycznym i nie przeszkadzają wam pewne niedociągnięcia, to myślę, że możecie sięgnąć po "Krucze pierścienie". Jeżeli natomiast czytaliście tę serię, to koniecznie podzielcie się swoimi wrażeniami oraz spostrzeżeniami na jej temat!
Już same okładki mnie przerażają :) Nie lubię takich książek, przerażają mnie. Wolę coś lżejszego - babskiego :)
OdpowiedzUsuń